Wiadomości

Kolekcjoner cudzych rowerów już po zarzutach

Data publikacji 26.11.2010

Pszczyńscy policjanci zatrzymali 53-letniego mężczyznę, który dzisiaj usłyszał już osiem zarzutów. Wszystkie dotyczyły rowerów. Z tym że siedem, ich kradzieży, a jeden, jazdy na jednośladzie po kielichu. Badanie wykazało, że nie po jednym. W chwili zatrzymania, mężczyzna miał bowiem blisko 3 promile alkoholu we krwi. Teraz o jego dalszym losie zadecyduje sąd i prokurator.

Pszczyńscy policjanci zatrzymali 53-letniego mężczyznę, który dzisiaj usłyszał już osiem zarzutów. Wszystkie dotyczyły rowerów. Z tym że siedem, ich kradzieży, a jeden, jazdy na jednośladzie po kielichu. Badanie wykazało, że nie po jednym. W chwili zatrzymania, mężczyzna miał bowiem blisko 3 promile alkoholu we krwi. Teraz o jego dalszym losie zadecyduje sąd i prokurator.

 

W minioną środę, kwadrans po godzinie dwunastej, policjanci prewencji, pełniący służbę w rejonie ulicy Piwowarskiej w Pszczynie, otrzymali zgłoszenie o kradzieży roweru. Pokrzywdzona bardzo dokładnie opisała skradziony jej rower, dzięki czemu funkcjonariusze bez trudu zdołali go rozpoznać. W rejonie Parku Pszczyńskiego, w okolicach tamtejszego skansenu, zauważyli jadącego na nim mężczyznę, który na ich  widok  zaczął dziwnie się  zachowywać. Był bardzo niespokojny, co wzbudziło podejrzenie u policjantów i ich natychmiastową reakcję. "Nowy właściciel roweru"  długo nie pojeżdził. Musiał rozstać się z nowym nabytkiem, ponieważ, jako swój, rozpoznała go zgłaszająca.

Interweniujący stróże prawa nie omieszkali także poddać mężczyznę badaniu trzeźwości. Wynik był na tyle "imponujący", że 53-latek na zarzut, a raczej, jak się póżniej okazało,na zarzuty, musiał poczekać aż do dzisiaj. Przyznał się do wszystkich zarzucanych mu czynów. Dzisiaj też wskazał pszczyńskim śledzczym miejsca dokonywanych przez siebie kradzieży. W jednym przypadku, policjanci musieli nawet wrócić do sprawy z zeszłego roku. Mężczyzna, jak oświadczył, kradł głównie rowery pozostawione w piwnicach.

Teraz o jego dalszym losie zadecyduje sąd i prokurator.

Powrót na górę strony