Zareagowali na "komendę"-"łapać złodzieja"
Policjanci z Pszczyny w drodze na zajęcia z wyszkolenia strzeleckiego byli świadkami, jak się później okazało, kradzieży roweru. Właśnie to zarzuca się 52-letniemu mężczynie, który w miniony piątek, na oczach stróżów prawa, wsiadł na pozostawiony przed sklepem rower i odjechał. Policjanci natychmiast zareagowali, kiedy zobaczyli wybiegającego ze sklepu zdenerwowanego męźczyznę, krzyczącego: "łapać złodzieja". Po krótkim pościgu zatrzymali 52-latka a rower zwrócili pokrzywdzonemu.
Policjanci z Pszczyny w drodze na zajęcia z wyszkolenia strzeleckiego byli świadkami, jak się później okazało, kradzieży roweru. Właśnie to zarzuca się 52-letniemu mężczynie, który w miniony piątek, na oczach stróżów prawa, wsiadł na pozostawiony przed sklepem rower i odjechał. Policjanci natychmiast zareagowali, kiedy zobaczyli wybiegającego ze sklepu zdenerwowanego męźczyznę, krzyczącego: "łapać złodzieja". Po krótkim pościgu zatrzymali 52-latka a rower zwrócili pokrzywdzonemu. Podejrzany nie przyznał się do zarzucanego mu czynu tłumacząc, że wprawdzie na rowerze jechał, ale nie wie jak się na nim znalazł. Teraz, o jego losie zadecyduje sąd i prokurator.
Była godzina 10.15, 9 kwietnia b.r. Policjanci jadący na "strzelanie" zauważyli na ul. Chrobrego, przed tamtejszym sklepem obuwniczym, mężczyznę odjeźdzającego na rowerze. Zaniepokoiło ich dziwne zachowanie rowerzysty. Ruchy były nadto pośpieszne a sam mężczyzna sprawiał wrażenia bardzo poddenerwowanego. Czujność stróżów wzmogła się, kiedy ze sklepu wybiegł, jak się później okazało, właściciel jednośladu, 62-letni mieszkaniec Pszczyny. Krzyczał "łapać złodzieja". Policjanci zareagowali natychmiast. Rzucili się w pościg za rowerzystą. Po przejechaniu ulic: Chrobrego, Rynek, Piekarska, Tkacka, Warowna, strary plac targowy funkcjonariusze, na wysokości centrum handlowego, zdołali zajechać mężczyźnie drogę i zatrzymać go. Okazał się nim 52-latek bez stałego miejsca zameldowania, urodzony w Nowym Sączu. Na miejsce zatrzymania dotarł, a raczej dobiegł, również pokrzywdzony, któremu policjanci zwrócili odzyskany rower. Jego wartość została oszacowana na kwotę 660 zł. W sobotę, 10 kwietnia b.r., mężczyzna usłyszał już zarzut kradzieży. Nie przyznał się do niego tłumacząc, że za wiele nie pamięta i nie wie jak to sie stało. Nic dziwnego, bowiem badanie wykazało u niego prawie pół promila.
Wprawdzie tego dnia policjanci nie dojechali na "strzelanie" i nie usłyszeli typowych dla tego typu zajęć komend, ale bezbłędnie zareagowali i wykonali inną "komendę"- "łapać złodzieja"