Co się odwlecze, to nie...
„Co się odwlecze, to nie uciecze”- dokładnie tak było w przypadku skradzionego w jednym z lokali w Pszczynie telefonu komórkowego. Początkowo, pokrzywdzony myślał, że zgubił swojego Samsunga. Wszystko jednak wyjaśnił zapis monitoringu i późniejsze ustalenia pszczyńskich kryminalnych. Okazało się, że z okazji skorzystał obywatel Ukrainy, który tego wieczoru również postanowił skorzystać z miejskich rozrywek.
Fakt kradzieży telefonu pokrzywdzony zgłosił dopiero po tygodniu. Był bowiem przekonany, że go zgubił. Pamiętał wprawdzie, że po 3 w nocy zadzwonił jeszcze po taksówkę, lecz nie był w stanie przypomnieć sobie kolejnych minut. Odpowiedź padła kilka dni później, kiedy będąc ponownie w lokalu opowiedział o swojej stracie właścicielom lokalu. Na podstawie tego, co zarejestrowały kamery monitoringu, okazało się, że telefon został skradziony. Późniejsze ustalenia policjantów wskazały także miejsce, w którym mógł być przechowywany. Nowym „właściciel” okazał się mieszkający aktualnie w Łące obywatel Ukrainy. Mężczyzna sam wydał policjantom warty prawie 1300 złotych Samsung Galaxy S8. Przyznał się do zarzucanego mu czynu i prosił o możliwość dobrowolnego poddania się karze. Podczas przesłuchania wyjaśniał, że telefon znalazł na podłodze i tak naprawdę nie wie, dlaczego go zabrał i co nim wtedy kierowało.