"Małe co nieco" i finał w rowie
Był u znajomych w Oświęcimiu. Nie planował szybkiego powrotu do domu, ponieważ scenariusz wizyty zakładał "małe co nieco". Jego plany pokrzyżowała kłótnia z biesiadnikami i późniejszy przebieg drogi powrotnej. Swoją jazdę zakończył najpierw w przydrożnym rowie, a później na komendzie. Dzisiaj 20- latek jest już po zarzutach. Przyznał się do kierowania samochodem w stanie nietrzeźwości. W swoim organizmie miał prawie 2 promile alkoholu.
W sobotę przed północą pszczyńscy policjanci otrzymali zgłoszenie o leżącym w rowie samochodzie. Z ustaleń wynikało, że młody mężczyzna, jadąc od strony Oświęcimia, stracił panowanie nad pojazdem i zjechał z drogi. Stało się to na ul. Pszczyńskiej w Miedźnej, w okolicach tamtejszego urzędu gminy. Wylegitymowany przez mundurowych właściciel skody podczas pierwszego badania wydmuchał 0,90 mg/l. Taki wynik spowodował, że jak tylko wytrzeźwiał usłyszał zarzut kierowania samochodem w stanie nietrzeźwości. 20- latek musiał pożegnać się ze swoim prawem jazdem. To jednak nie koniec konsekwencji prawnych jego nieodpowiedzialnego zachowania na drodze. O jego losie, już wkrótce, zdecyduje sąd i prokurator. Mężczyzna przyznał się do zarzucanego mu czynu i, jak oświadczył, bardzo żałuje tego co zrobił.
Policja apeluje, reagujmy...
Oczywiście brak rozsądku co poniektórych kierowców nie można w żaden sposób usprawiedliwiać! Pytanie jednak, jak ocenić postawę tych osób, które widząc, jak pijany kierowca wsiada "za kółko", nie reagują i pozwalają mu odjechać?