Wiadomości

Z notatnika policjanta...

Data publikacji 22.10.2018

Związany z codzienną służbą stres z czasem zostaje oswojony przez policjantów, lecz nigdy nie mogą oni zapominać o grożącym im niebezpieczeństwie i popadać w zawodową rutynę. Przekonali się o tym policjanci z pszczyńskiej patrolówki. Mundurowi zmierzyli się z niełatwą sytuacją na interwencji, w której musieli wykazać się czujnością, rozsądkiem i szybkością w podjęciu decyzji, od której zależało życie wielu osób, w tym ich własne...

Przyjmując od dyżurnego zgłoszenie o interwencji, policjanci każdorazowo starają się ustalić jak najwięcej szczegółów. Wiedzą bowiem, że tam, gdzie są kierowani, mogą spodziewać się wielu zagrożeń. Do jednych z groźniejszych zaliczają interwencje domowe. Ostatnio, jedna z takich interwencji pokazała, że stróże prawa zawsze muszą zachować szczególną ostrożność nawet, jeśli miejsce jest im doskonale znane. Jak się okazało, finał jednej z awantur rodzinnych mógł skończyć się tragicznie nie tylko dla domowników, lecz także dla mundurowych.

Zgłoszenie dotyczyło agresywnego zachowania mężczyzny. Dom, do którego zostali wezwani i wprowadzeni przez właścicielkę, był nieoświetlony. W każdym pomieszczeniu było ciemno, wszędzie panował bałagan, policjanci musieli uważać, żeby nie nadepnąć na resztki jedzenia, porozrzucane przedmioty, czy rozbite szkło. Mundurowi jednak wiedzieli, że najważniejsze jest szybkie zlokalizowanie agresywnego awanturnika. Stał on w ostatnim pokoju, z zapalniczką w ręku. Policjanci od razu zaczęli podejrzewać, że może on dopuścić się jakiegoś niebezpiecznego zachowania i najprawdopodobniej zamierza podpalić siebie lub mieszkanie. Mężczyzna na widok mundurowych stał się jeszcze bardziej agresywny i krzyczał, że wysadzi wszystko w powietrze. Mundurowi poważnie potraktowali słowa mężczyzny. Szybko i zdecydowanie wkroczyli do akcji i obezwładnili mężczyznę nie dopuszczając do tego aby odpalił zapalniczkę. Następnie zaczęli szukać źródła zagrożenia. Dopiero po dotarciu do kuchni, okazało się, że mężczyzna odkręcił w kuchence wszystkie kurki. Gaz musiał ulatniać się od dłuższego czasu, ponieważ w tym pomieszczeniu był już dobrze wyczuwalny. Finał tej interwencji był taki, że mundurowi zakręcili kurki z gazem, otworzyli okna i przewietrzyli dom oraz wezwali na miejsce straż pożarną.  Agresora, który jak się okazało chciał popełnić samobójstwo przekazali ekipie karetki pogotowia, która zadecydowała o umieszczeniu go w szpitalu specjalistycznym.

Policjanci nie ulegli rutynie, dzięki czemu sprawnie, a przede wszystkim w bezpieczny sposób zakończyli swoje czynności służbowe. Wspominając tę interwencję mundurowi podkreślają, że wolą nawet nie myśleć, co mogłoby się stać, gdyby pojawiła się choćby najmniejsza iskra w chwili, kiedy wchodzili do środka. Zagrożone było bowiem życie kilku ludzi, w tym ich własne. Jak stwierdzili policjanci, takie sytuacje przekonują ich o tym, że w każdym przypadku należy bardzo uważać, a służba niesie ze sobą wiele niebezpieczeństw, którym muszą sprostać.

Powrót na górę strony